artykuł

7 min.

Gorąca Kiełbasiarnia – wyjątkowe miejsce na mapie Łodzi

ostatnia aktualizacja:

Czym zajmuje się twoja firma?

Od 2010 roku działam w branży gastronomicznej. W 2013 moja restauracja uczestniczyła w programie Kuchenne Rewolucje. Od tamtej pory nosi ona nazwę Gorąca Kiełbasiarnia. W tym roku obchodzimy dziesięciolecie. Trzy lata temu poszerzyliśmy naszą ofertę o sprzedaż wędlin. Aby to zrealizować, potrzebowaliśmy dodatkowego zaplecza dla Kiełbasiarni. Trafiła się okazja, że sąsiedni lokal się zwolnił i postanowiliśmy go wykorzystać dwutorowo – część na zaplecze surowcowe, a część na powierzchnię sprzedażową.

 

Co możemy kupić w tym sklepie?

W sklepie oferujemy wędliny, kiełbasy, piwa kraftowe, soki tłoczone oraz różnego rodzaju przetwory.

 

Czy produkty są głównie lokalne?

Tak, większość moich wyrobów pochodzi z województwa łódzkiego. Przywiązuję dużą wagę do tego, by produkty były lokalne i jednocześnie wysokiej jakości. Wszystkie wędliny są wyrabiane w sposób tradycyjny, wędzone naturalnie.

 

 

 

A co możemy zamówić w Twojej restauracji?

W naszej restauracji oferujemy dania na bazie kiełbasy, dania z podrobów oraz zalewajkę. Głównie skupiamy się na kuchni polskiej.

 

Skąd wiesz, czego oczekują Twoi klienci?

Często rozmawiamy z naszymi klientami bezpośrednio w restauracji, pytamy o ich wrażenia i oczekiwania. Ważne jest, aby nie bać się pytać o opinie. Oczywiście, prezentujemy im naszą ofertę, skupiającą się głównie na daniach mięsnych. Próbowaliśmy wprowadzić kilka dań wegetariańskich na prośbę naszych klientów, ale te próby nie okazały się sukcesem.

Głównie przyjeżdżają do nas goście, żeby zjeść mięso. Chociaż chcę podkreślić, że osobiście nie jestem zwolennikiem nadmiernej konsumpcji mięsa. W mojej diecie mięso pojawia się około 2-3 razy w tygodniu.

 

Promujecie nowe potrawy na mediach społecznościowych? Czy koncentrujecie się bardziej na aktualnych wydarzeniach?

Przeważnie odnosimy się do aktualnych wydarzeń w Łodzi, jednocześnie przedstawiając naszą ofertę. Nasze menu zmienia się codziennie, więc regularnie zamieszczamy nowe posty. Mamy też kolegę, który tworzy dla nas oryginalne memy związane z kulturą w Łodzi czy filmami.

 

Czy Twoje wykształcenie pomaga Ci w prowadzeniu firmy?

Ukończyłem terapię ruchową z gimnastyką korekcyjno-kompensacyjną. To odpowiedni kierunek, jeśli weźmie się pod uwagę pracę w kuchni, gdzie trzeba wiele się ruszać, schylać, podnosić patelnie. Uważam jednak, że wykształcenie, nie tylko rozwija umiejętności praktyczne, ale także poszerza horyzonty. Czasami na studiach trafiamy na przedmioty, które na pierwszy rzut oka wydają się niepowiązane z kierunkiem, takie jak filozofia czy socjologia. Jednak z czasem okazuje się, że korzystamy z tej wiedzy w życiu. Myślę, że moje wykształcenie na pewno nie przeszkadza mi w prowadzeniu firmy, a nawet pomaga.

 

Jaki był decydujący czynnik do otwarcia własnej firmy? Czy pracowałeś wcześniej na etacie?

Tak, pracowałem przez trzy lata, a firmę założyłem w wieku 24 lat. Moje doświadczenie zawodowe to głównie praca w gastronomii. Kiedy studiowałem, zacząłem pracować na stołówce przy zmywaniu naczyń. Tam odkryłem moją pasję do gastronomii. Zakochałem się w tej pracy na tyle, że moje studia opóźniły się o dwa lata. Miałem marzenie o kupnie samochodu, ale kiedy je spełniłem, okazało się, że muszę ciężko pracować, by pokryć koszty jego utrzymania. Dzięki temu doświadczeniu zdecydowałem się kontynuować karierę w gastronomii na pełen etat.

 

Jakie były największe wyzwania związane z prowadzeniem działalności?

Jednym z największych wyzwań jest konieczność mierzenia się z formalnościami. Po otworzeniu firmy niemal od razu spotkałem się z niespodziewanym problemem. Do mojego lokalu przyszedł przedstawiciel STO ART-u, organizacji odpowiadającej za prawa autorskie muzyki granej w lokalach, informując mnie o opłacie w wysokości 200 zł. Wtedy wydało mi się to sporym wydatkiem. Dopiero z czasem dowiedziałem się, jak unikać takich kosztów, wybierając do grania muzykę niezależną.

 

Drugim czynnikiem utrudniającym prowadzenie firmy jest zmienna sytuacja prawna w Polsce. Przykładowo, kasy fiskalne. Po pewnym czasie, który dokładnie nie pamiętam, pierwsza kasa fiskalna, którą miałem, "zapełniła się". Pamięć tej kasy była już wyczerpana, co oznaczało konieczność jej wymiany. Nowa kasa kosztowała mnie 2000 zł. Jednak po zaledwie pół roku rząd wprowadził obowiązek używania kas online, połączonych bezpośrednio z urzędem skarbowym. Musiałem więc wymienić prawie nową kasę na kolejną. Te i inne dynamiczne zmiany w prawie, podyktowane prawdopodobnie dążeniem państwa do pełnej kontroli nad przedsiębiorcami, powodują niespodziewane koszty.

 

Jak sobie radzisz ze zmianami w przepisach?

Mam bardzo dobrego księgowego, który na bieżąco stara się mnie informować o takich zmianach, również w prawie pracy.

Czy korzystałeś ze wsparcia w postaci dotacji lub kredytu na start?

Tak, korzystałem. Pierwsza dotacja, którą otrzymałem, była na otworzenie działalności gospodarczej, pochodziła z urzędu pracy. Następnie przez dłuższy czas nie korzystałem z żadnych dotacji. Dopiero w 2017 roku, dla doposażenia miejsca pracy, skorzystałem z dotacji z Urzędu Pracy na Delikatesy.

Następnie w 2019 roku wziąłem preferencyjną dotację na utworzenie miejsca pracy dla osoby niepełnosprawnej. Teraz u nas pracuje Kasia, która jest osobą głuchą. To było duże wyzwanie. Jestem odważny i postanowiłem skorzystać z tej dotacji, mimo że proces uzyskania wsparcia był skomplikowany. Musiałem wielokrotnie korygować dokumenty. Do końca nie wiedziałem, jak będzie wyglądała współpraca z osobą niepełnosprawną. Kiedy zgłosiła się Kasia, postanowiłem spróbować komunikować się z nią w nowy sposób. Obecnie pracuje u nas już trzy lata. Ustaliliśmy swoisty migowy język do komunikacji, który choć nie zawsze jest dokładny, pozwala nam się rozumieć. Kasia jest oddana swojej pracy. Często przychodzi wcześniej, zanim otworzymy restaurację.

 

Czego nauczyło cię prowadzenie działalności?

Nauczyło mnie takiej prawdziwie anielskiej cierpliwości. Z każdego niepowodzenia czerpać pozytywne doświadczenie. Budowanie firmy, która teraz jest rozpoznawalną marką, zajęło mi 13 lat. Przez ten czas było wiele niepowodzeń, dni od pierwszego do pierwszego.

Nauczyłem się również, że konsekwencja jest bardzo ważna. Na przykład, jeżeli otwieramy o 11:00 i jest napisane, że pracujemy do 20.30, siedzimy do końca, nawet jeśli od 18.00 nie było nikogo. Uczymy ludzi, że mogą na nas polegać, że zawsze o 11.00 dostaną zalewajkę. Można na nas liczyć, jesteśmy niezawodni.

 

Z czego jesteś najbardziej dumny?

To może zabrzmieć dziwnie, ale jestem dumny z tego, że przetrwałem. Było trzeba przewartościować pewne rzeczy. Można być dumnym z rozwoju, ale czasami trzeba być dumnym z tego, że przetrwało się trudne czasy lockdownu i galopującej inflacji.

Dumny jestem też z modernizacji kuchni. Pierwsze schabowe robiłem na drewnianym stołeczku. Po kilku latach zakupiłem profesjonalny kloc masarski, ale dalej prace wykonywałem ręcznie. Trzy lata temu zainwestowałem w prasę hydrauliczną do kotletów, więc teraz są one idealnie rozbijane i nie meczy się przy tej czynności pracownik. Kupiliśmy również piec konwekcyjny, który dał nam wiele nowych możliwości i znacznie usprawnił i przyspieszył przygotowywanie dań.

 

Jakie wskazówki możesz dać osobom, które chcą otworzyć własny biznes?

Takie, żeby się nie bały, przynajmniej za bardzo. Nie zastanawiać się, czy może za 3 lata wdrożymy dany pomysł, który da się zrealizować natychmiast. Odsuwanie w czasie swoich planów, które da się wdrożyć bez środków finansowych, tylko przez własne działanie, hamuje rozwój firmy. Trzeba działać i często wychodzić poza strefę komfortu. Nowe rzeczy, sprzęty się psują, trzeba się na to uodpornić. Nie jest łatwo, ale tak po prostu jest.

Po to jesteśmy przedsiębiorcami, aby zmieniać ten świat na lepszy, udoskonalać go. Dla mnie niezwykle ważnym aspektem jest działalność społeczna, charytatywna, dbałość o otoczenie firmy. Sami stworzyliśmy przed Kiełbasiarnią ogród, o który dbamy. Zasialiśmy łąkę kwietną, kilka tysięcy krokusów, dzięki czemu mieszkańcy mają podwójną korzyść z restauracji na ich osiedlu. Takie działania bardzo pozytywnie wpływają na wizerunek firmy. Bierzemy czynny udział w życiu kulturalnym Bałut, organizujemy imprezy sąsiedzkie, wystawy rękodzieła, promujemy lokalnych artystów.

Przedsiębiorca powinien przede wszystkim umieć rozmawiać z ludźmi, nawiązywać z nimi relacje, traktować ich jak ludzi. Stwarzać takie miejsca pracy, aby zapewnić sobie pracowników na długi czas, gdyż częste zmiany personelu nie służą stabilnemu prowadzeniu firmy. Relacje z pracownikami i z klientami są kluczowe. Myślę, że w zależności od branży, ale w każdej ta ludzka strona jest naprawdę ważna.


mBank S.A. nie ponosi odpowiedzialności za stosowanie w praktyce informacji objętych powyższym materiałem. Materiał niniejszy ma charakter informacyjno – marketingowy i nie stanowi porady prawnej ani podatkowej.


wyniki wyszukiwania