10 min.
Jak prowadzić gabinet fizjoterapii? Wywiad z założycielkami Manualnie
ostatnia aktualizacja:
Manualnie to gabinet fizjoterapii, który prowadzą Alicja i Milena. W wywiadzie rozmawiałyśmy o tym, jak wygląda proces zakładania własnej działalności gospodarczej, a następnie prowadzenia jej. Czy marzenia i wizje zderzają się z rzeczywistością? Co jest najtrudniejsze – biurokracja czy organizacja? Jak w idealnym świecie powinien wyglądać proces zakładania firmy? Rozmowę poprowadziła Magdalena Rychter.
Dzisiaj mam przyjemność porozmawiać z założycielkami firmy Manualnie – Alą i Mileną. Mam do Was kilka pytań dotyczących Waszej działalności. Zacznijmy może od tego, czym się zajmujecie i skąd pomysł na tę nazwę – Manualnie?
Ala: Chciałyśmy podkreślić, że w swojej pracy z pacjentami wykorzystujemy terapię manualną. Pracujemy głównie rękoma. Jesteśmy osteopatkami – fizjoterapeutkami. Ale to nie wszystko. Możemy dumnie pochwalić się, że współpracujemy też z innymi specjalistami. Mamy w swojej załodze masażystkę relaksacyjną, która skutecznie odpręży przy masażu kobido lub masażu relaksacyjnym całego ciała. Współpracujemy z dietetyczką kliniczną, zajmującą się ustalaniem diet i analizami składu ciała. W naszym gabinecie znajdzie się również oferta dla osób pracujących głosem i tych, które przeszły porażenie strun głosowych. Rehabilitantka głosu uczy, jak prawidłowo pracować z oddechem, jak go normować i lepiej się przy tym relaksować. Nasza bogata oferta obejmuje również zajęcia grupowe: jogę, zdrowy kręgosłup, taniec intuicyjny, gimnastykę dla kobiet w ciąży oraz szkołę rodzenia.
Wspomniałaś o osteopatii, czym właściwie jest?
Ala: To holistyczne podejście do pacjenta – praca osteopaty ma głównie charakter manualny, ale skupia się na całym ciele. Zanim podejmiemy się terapii, mamy na uwadze to, że na układ ruchu wpływają też pozostałe układy.
Milena: To nie tak, że osteopatia w każdym przypadku nas uleczy. Zdarza się, że pacjent, który trafia do nas, zostanie pokierowany do innego specjalisty. Pacjenci muszą mieć na uwadze, że czasami trzeba najpierw unormować funkcjonowanie organizmu. Dopiero wtedy możemy wkroczyć z naszą terapią, w innej kolejności nasza praca nie przyniesie efektów.
To bardzo ciekawe, o czym mówicie. Holistyczne podejście do pacjenta… Jak wpadłyście na pomysł o założeniu takiej działalności?
Milena: Już w trakcie studiów korzystałam z możliwości pracy z pacjentami, których miałam pod swoją opieką i planowałam ich terapię. Chodziłam na wizyty domowe. Byłam aktywna zawodowo i po czasie przyszła myśl o pracy na własny rachunek.
Ala: W międzyczasie słyszałyśmy o tym i doświadczyłyśmy, jak pracodawcy i kontrahenci traktują swoich pracowników i podwykonawców. Nie były to tylko pozytywne doświadczenia. Doszłyśmy do wniosku, że chciałybyśmy pracować z pacjentem, ale po swojemu. Budować relacje na własnych zasadach. Naszym celem było stworzenie miejsca, w którym nasi pacjenci poczują się dobrze.
Założenie własnej firmy jest pewnym procesem, jak to wyglądało w Waszym przypadku? Ile czasu minęło od pomysłu, żeby „pójść na swoje” do jego realizacji – powstania gabinetu?
Milena: Cały okres studiów nie opuszczała nas chęć posiadania własnego gabinetu, wręcz przeciwnie – ciągle rosła. W trakcie studiów podyplomowych zaczęłyśmy realizację konkretnych planów i czynów. I tak do 21 kwietnia 2023 r., kiedy oficjalnie otworzyłyśmy drzwi do gabinetu dla naszych pacjentów.
Czy towarzyszyły Wam jakieś obawy w związku z otwarciem własnej firmy? To przecież duże przedsięwzięcie.
Ala: Naszym głównym problemem było znalezienie odpowiedniego miejsca, gdzie chciałybyśmy działać. Udało nam się z lokalem, który wcześniej był apteką. Rozkład pomieszczeń spełniał nasze oczekiwania, ale niestety remont był nieuchronny. Realizacja marzeń wymagała od nas dużego zaangażowania, dlatego w pewnym momencie musiałyśmy zrezygnować z dotychczasowych kontraktów, żeby w pełni poświęcić się zakładaniu firmy. Nie opuszczały nas obawy, czy podołamy finansowo, czy damy radę utrzymać to miejsce i mieć z niego jakikolwiek zysk. Na szczęście wszystkie te myśli były na wyrost.
Z tego, co mówiłyście, minął rok od powstania Manualnie. Jak teraz wyglądają finanse Waszej firmy? Czy są satysfakcjonujące?
Milena: Od samego początku funkcjonowania gabinetu nie było źle. Teraz sytuacja finansowa jest stabilna. Nie obawiamy się tego, że ludzie wyjadą na ferie, dopadnie ich sezon infekcji, czy że planujemy swój urlop. Te wszystkie czynniki wpływają na liczbę naszych pacjentów. Już nie martwimy się, że może być kiepsko.
W jaki sposób zakładałyście swoją działalność gospodarczą?
Ala: Każda z nas ma swoją działalność, łączy nas to, że mamy wspólny gabinet. Z pewnością pomogły nam dotacje z urzędu pracy, z których skorzystałyśmy. Zwróciłam się do biura, które pisze wnioski o dotacje. Potem już szło z górki – założyłam online jednoosobową działalność, a biuro rachunkowe, które prowadzi moją księgowość, pomogło mi dopełnić resztę formalności.
Co najbardziej Was zaskoczyło w prowadzeniu swojej firmy?
Ala: Myślę, że zaskoczeniem było to, jak ciężko znaleźć informacje o tym, w jaki sposób prowadzić firmę i czego możemy się spodziewać po jej założeniu. Nie ma ogólnego schematu, który prowadzi w tym procesie. To czasochłonna praca, bo większość rzeczy trzeba samemu wyszukać, dowiedzieć się, dopytać, znaleźć. Nie było kogoś, kto wziąłby nas za rękę i poprowadził. Wszystko jest nauką na własnych błędach. Nigdy nie wiesz do końca, czego się spodziewać. Nieustannie coś się zmienia, trzeba być czujnym i mieć rękę na pulsie. Ciągle.
Jak Twoim zdaniem zakładanie działalności powinno wyglądać w idealnym świecie?
Ala: Myślę, że każdy, kto chce założyć działalność, powinien mieć możliwość przejścia szkolenia, które wyjaśni, jak prowadzić biznes i na co zwracać szczególną uwagę. To fakt, że w internecie jest dużo podstawowych informacji, ale brakuje webinarów typu „krok po kroku”, czyli takiej wiedzy na start.Ci, którzy marzą o swojej działalności, muszą przejść przez wiele utrudnień. Dla mnie to nie było oczywiste, że muszę coś zgłosić do urzędu skarbowego. Przepisy ciągle się zmieniają, więc samodzielne szukanie w internecie aktualnych informacji nie jest łatwe. Ale to nie koniec przeszkód. Jak już mamy to, czego szukamy, musimy jeszcze przebrnąć przez język prawniczy, który jest dość specyficzny. W trakcie zakładania firmy było wiele sytuacji, w których dowiadywałam się o czymś przypadkiem. Uważam, że tak nie powinno to wyglądać. Kasę fiskalną kupiłam, bo „chyba” powinnam ją mieć. Obsługi uczył mnie serwisant przez telefon.
To musiała być ciężka przeprawa. Czy teraz – po czasie i z nabytym doświadczeniem – korzystacie z jakichś usług doradczych?
Ala: Tak, korzystamy ze wsparcia księgowej, która odpowiada na nasze pytania, ale nie prowadzi nas i nie kieruje. Dodatkowo wspieramy się wiedzą z internetu. Ostatnio skorzystałyśmy z porady prawnej, bo zastanawiamy się nad stworzeniem spółki, ale to na razie dalsze plany.
W jaki sposób pozyskujecie nowych pacjentów?
Ala: Na początku działałyśmy głównie dzięki poleceniom przez innych pacjentów, którzy są największą częścią naszej stałej bazy.
Milena: Teraz pozyskujemy klientów poprzez aplikację do umawiania wizyt online. W aplikacji można sprawdzić dostępne terminy i lokalizację naszego gabinetu. Dbamy też o media społecznościowe. Marketingowo pomogli nam znajomi. Jedna koleżanka zrobiła nam sesję zdjęciową, a inna koleżanka przygotowała logo. To dzięki nim nasze profile dobrze wyglądają. Prowadzimy je na własną rękę i staramy się robić to regularnie. Korzystałyśmy też z reklam na social mediach i na razie ograniczamy się do takich działań.
Macie określony wiek grupy docelowej na Wasze usługi?
Milena: Ostatnio śmiałyśmy się, że nasz najmłodszy pacjent miał 17 dni, a najstarszy 102 lata. To spora rozpiętość. Pracujemy głównie z osobami dorosłymi, ale zdarzają się również niemowlęta.
Taka szeroka grupa docelowa może mieć dużo większe potrzeby niż te, na które jesteście w stanie odpowiedzieć. Czy to motywuje Was do rozwoju?
Milena: Tak, to zdecydowanie jest motywujące. Są sytuacje, w których widzimy, że pacjent potrzebuje wsparcia z innej strony. Część specjalistów sama pojawia się na naszej drodze. Nie wiem, jak to się dzieje, ale przytoczę historię, która wydarzyła się niedawno. Zgłosiła się do nas pani psycholog, która chciała poprowadzić cykl spotkań na zajęciach ze szkoły rodzenia. Okazało się, że ma gabinet blisko nas i teraz jesteśmy w stałym kontakcie. Jeśli nasz pacjent potrzebuje psychologicznego wsparcia, odsyłamy go do niej. To działa w dwie strony.
Prowadzicie biznes w dość popularnej branży – osób świadczących usługi fizjoterapii jest teraz dużo. Wydaje mi się, że wyróżnia was osteopatia, o której wcześniej wspomniałyście. Czy przed założeniem firmy badałyście konkurencję pod kątem łódzkiego rynku osteopatów?
Milena: Osteopatia jest dość świeżym tematem w Polsce. W Łodzi jest kilka naprawdę mocnych miejsc. Chcemy pokazać nasz zawód od kobiecej strony, bo teraz osteopatami są głównie mężczyźni.
Patrząc na swoją firmę z perspektywy czasu, co teraz zrobiłybyście inaczej?
Ala: Położyłybyśmy inną podłogę w sali gimnastycznej (śmiech). Lokal wymagał remontu, który w większości robiłyśmy same z pomocą przyjaciół, znajomych i rodziny. Wpadłyśmy na pomysł, żeby w sali gimnastycznej była wykładzina na miękkim podkładzie. Oczywiście zrealizowałyśmy tę wizję i teraz tego żałujemy, bo robią się wgniotki od każdego mebla i sprzętu. Jeśli chodzi o działanie naszego gabinetu, zrobiłyśmy na tyle na, ile miałyśmy do tego możliwości.
Milena: Ostatnio rozmawiałyśmy o tym, że skupiamy się przede wszystkim na tym, co dalej, a nie na tym, co było. Niedociągnięcia na początku prowadzenia biznesu zdarzają się, ale staramy się wyciągać z nich wnioski i działać dalej.
Co stanowi dla Was największe wyzwanie w prowadzeniu firmy?
Ala: Chyba najtrudniej jest właściwie rozporządzać finansami. To wymaga skupienia i dokładnego zaplanowania wszystkich wydatków. Nie wszystko, co zarobimy, jest dla nas. Pieniądze wpływają przez cały miesiąc, więc tak naprawdę nie wiemy, ile ostatecznie będzie zysku. Najpierw musimy uregulować wszelkie opłaty.
Milena: Zarządzanie też bywa trudne. Prowadzimy działalność medyczną, więc musimy często się dokształcać. Oprócz tego, że w tygodniu czas spędzamy w gabinecie, często w weekendy jesteśmy na szkoleniach. Pogodzenie prowadzenia firmy z kształceniem i życiem prywatnym jest naprawdę problematyczne.
Kończąc naszą rozmowę, chciałabym zapytać o Waszą przyszłość. Jakie macie plany związane z firmą?
Milena: Cały czas myślimy o rozwijaniu wachlarza naszych usług i nawiązywaniu współprac. Marzymy, żeby mieć swój własny lokal, który będzie inwestycją docelową. No, a tak górnolotnie marzymy o filii Manualnie gdzieś w Polsce albo o sieci własnych gabinetów.
Teraz mam pytanie do każdej z Was z osobna, co napędza Was do działania?
Milenia: Rano to wiadomo, że przede wszystkim kawa (śmiech). W prowadzeniu firmy siłą napędową jest dla mnie przyjaźń z Alicją. Czasami któraś z nas ma gorszy czas i wtedy ta druga osoba ciągnie do góry, wspiera. Oczywiście nasi pacjenci również napędzają do działania, kiedy naprawdę komuś pomożemy i dostajemy ten feedback, że ktoś się czuje lepiej, że dziękuje, bo już go nie boli. Najwspanialsze jest nawiązywanie relacji z pacjentem. Po jakimś czasie to nie są tylko nasi pacjenci, a już znajomi.
Ala: Świat medyczny, fizjoterapeutyczny i osteopatii bardzo się rozwija. To mnie motywuje, żeby starać się być coraz lepszą w swojej branży. Dbam o to, żeby być na bieżąco i nie zostać w tyle z wiedzą i szkoleniami.
Jakie wskazówki dałybyście komuś, kto zamierza otworzyć swoją firmę?
Ala: Hm… Chyba to, że nie ma dobrego czasu na otwarcie firmy, trzeba to zrobić i już. Odkładanie tej decyzji na potem w niczym nie pomoże. Na początku drogi nie jest łatwo, nie ma złotej rady, po prostu trzeba działać. Warto szukać dofinansowania na start i dotacji. Ale najpierw trzeba podjąć tę decyzję. Najpierw chęci i działanie, a potem już montowanie podłogi w nocy (śmiech). Własna firma to ciągła praca, rozwój, inwestowanie. Z czasem to, co niedoskonałe, będzie ulepszone, ale to nie powinien być priorytet na początku. Czasami warto przymknąć oko na drobne rzeczy i skupić się na tym, co najważniejsze.
To ja Wam życzę, żebyście coraz rzadziej musiały przymykać oko. Wspomniałyście kilka razy o podłodze, więc życzę Wam, żeby znalazły się nakłady finansowe na jej poprawienie. Życzę Wam rozwoju, o którym marzycie. Bardzo dziękuję za tę przyjemną rozmowę i podzielenie się swoimi doświadczeniami.
mBank S.A. nie ponosi odpowiedzialności za stosowanie w praktyce informacji objętych powyższym materiałem. Materiał niniejszy ma charakter informacyjno – marketingowy i nie stanowi porady prawnej ani podatkowej.