6 min.
Jak zrozumieć potrzeby klienta w świecie technologii?
ostatnia aktualizacja:
Wywiad z założycielem Goodylabs.
Opowiedz nam o głównym profilu działalności Twojej firmy oraz o dodatkowych usługach, które oferujecie.
Nasza firma specjalizuje się w tworzeniu produktów cyfrowych end-to-end, zwłaszcza w tworzeniu platform internetowych. Chociaż zaczynaliśmy w czasach, kiedy aplikacje mobilne były rzadkością, obecnie równie często tworzymy je jak i platformy internetowe. Nie działamy jako typowa agencja – bardziej skupiamy się na tworzeniu specyficznych rozwiązań oprogramowania, na budowie innowacji, z którymi przychodzą do nas pomysłodawcy. Współpracujemy z różnorodnymi startupami, małymi i średnimi przedsiębiorstwami, oferując narzędzia dopasowane do ich potrzeb.
Nasze projekty obejmują różne sektory, od kancelarii prawniczych po egzotyczne systemy płatności internetowych. Wspieramy firmy od pomysłu biznesowego, przez doradztwo produktowe, badania UX, projektowanie produktów cyfrowych i doświadczeń klientów, UX, UI aż po dobór najlepszej technologii, wdrożenie produktu, jego utrzymanie i rozwój. Działamy na rynku polskim oraz na rynkach zagranicznych, takich jak Anglia, Niemcy czy Szwecja.
Skoro zajmujecie się tak różnorodnymi projektami, czy macie specjalistów odpowiedzialnych za wnikliwe zrozumienie konkretnych procesów biznesowych?
Zawsze staramy się dogłębnie poznać branżę i potrzeby marki. Mamy w zespole osoby, które zdobywają niezbędną wiedzę terenową lub pozyskują ją z wnętrza organizacji, z którą pracujemy. Chociaż rzadko zdarza się, że powtarza nam się dokładnie ten sam sektor, to z czasem wykształciliśmy pewne specjalizacje, takie jak współpraca z galeriami sztuki czy centrami coworkingowymi. Kluczem jest zrozumienie działania przedsiębiorstwa, identyfikacja problemów czy wyzwań i zaproponowanie odpowiednich rozwiązań.
Na pokładzie mamy też dział badawczy, który pomaga zrozumieć perspektywę klienta docelowego, zdiagnozować potrzeby — my na ich podstawie proponujemy rozwiązania tak, aby wpisywały się w cele biznesowe. Łącząc kompetencje projektowe z kompetencjami technologicznymi, potrafimy kompleksowo zaopiekować się wyzwaniem, z jakim przychodzi do nas marka. Bo dobre praktyki projektowania interfejsów i wydajność systemów informatycznych pozostają zagadnieniem, które zawsze będzie uniwersalne, niezależnie od branży. Często wyzwaniem jest raczej przekonanie marki do zmiany dotychczasowych praktyk czy zinformatyzowania pewnych procesów.
To już jest wejście w taki model biznesowy, prawda?
Dokładnie, kluczem jest pojęcie, jak działa firma, jakiej wartości potrzebują jej klienci, identyfikacja wąskich gardeł przedsiębiorstwa i próba ich eliminacji.
Najpierw założyłeś jednoosobową działalność gospodarczą i zajmowałeś się aplikacjami?
Otworzyłem jednoosobową działalność. Jednak po trzech miesiącach przekształciliśmy to w spółkę. Po 10 latach działalności skoncentrowanej wokół tworzenia oprogramowania połączyliśmy się z agencją UX, aby pod szyldem Goodylabs oferować rozwiązania kompleksowe – od idei aż po wdrożenie i rozwój.
Miałeś jakieś nietypowe projekty?
Jednym z bardziej nietypowych projektów, nad którym obecnie pracujemy, jest system płatności zbliżeniowych dla rynku nigeryjskiego. W Nigerii wiele aspektów płatności jest jeszcze nieodkrytych. Na przykład płatności kartami nie są tam powszechne, a ludzie często korzystają z nietypowych metod, takich jak SMS-y. Tworzymy system przedpłaconych kart połączonych z aplikacją. Co ciekawe, współpracujemy z zespołem z Nigerii, który ma dość nietypowe podejście do kwestii bezpieczeństwa IT.
Jak pozyskujecie klientów?
Klienci pochodzą z różnych źródeł. Staramy się uczestniczyć w życiu branży, jesteśmy aktywni online’owo i w offline, natomiast wciąż cenię bardzo wszystkie te zlecenia, które pochodzą z rekomendacji. One świadczą o dobrze wykonanej pracy, o zaufaniu, które dzięki niej budujemy i o tym, że klienci to doceniają.
Czy udostępniacie część oprogramowania?
Co do oprogramowania tworzonego dla klientów, umowy nam na to nie pozwalają. Udostępniamy pewne biblioteki, które sami piszemy, ale ciężko stwierdzić, czy to przynosi nam klientów. Generuje to pewne zainteresowanie, ale wymaga też naszego zaangażowania, na przykład w poprawianiu błędów.
A jak długo zastanawiałeś się nad założeniem własnej firmy? Czy to była decyzja spontaniczna, czy pomysł dojrzewał przez jakiś czas?
Pomysł dojrzewał. Poza krótkimi epizodami pracy podczas studiów, spędziłem 10 lat u jednego pracodawcy. Uznałem, że nadszedł czas na zmianę, i postanowiłem, że ta zmiana musi być radykalna. Chciałem odejść od pracy dla korporacji na rzecz startupów i mniejszych firm. W praktyce różnica nie jest tak duża, może poza mniejszą biurokracją.
Czy wiedziałeś od razu, jak założyć firmę?
Trafiłem w okres, gdy pojawiła się możliwość zakładania firmy przez internet. Proces był dość prosty, choć zdaje się, że wtedy osobiście musiałem odwiedzić urząd skarbowy. Kiedy zakładaliśmy spółkę, było trochę trudniej. Obecnie, jak się wydaje, można założyć spółkę online, ale wtedy to nie było możliwe. Niemniej, nie przypominam sobie, by to stanowiło duże wyzwanie. Jednak nie obyło się bez błędów. Na przykład rozpoczęliśmy działalność 15 grudnia, co sprawiło, że musieliśmy bardzo szybko zakończyć rok podatkowy i składać sprawozdania do KRS. W naszym sprawozdaniu wszystkie pozycje wynosiły zero, a jego złożenie zajęło nam prawie cały rok. Musieliśmy wielokrotnie poprawiać te zera.
Czego nauczyło cię prowadzenie działalności?
Na pewno odporność na stres. Na początku myślałem, że prowadzenie własnej firmy będzie mniej stresujące niż praca na etacie. Wydawało mi się, że w najgorszym przypadku zawiodę tylko siebie lub klienta. Ale w praktyce okazało się inaczej. Pracując wcześniej w firmie, przeszedłem wiele szczebli – od zwykłego programisty do stanowiska kierowniczego. Jednak dopiero prowadzenie własnej firmy nauczyło mnie jak pracować z ludźmi, jak być cierpliwym. Nauczyłem się, że nie zawsze wszystko pójdzie idealnie, ale trzeba nauczyć się akceptować pewne niedoskonałości.
Czy konkurencja w tej branży jest duża?
Konkurencja jest znacząca. W kraju rywalizujemy przede wszystkim o pracowników. Oczywiście, w ciągu ostatnich lat sytuacja trochę się zmieniła, ale przez co najmniej dekadę główny nacisk był na pozyskiwanie talentów. W Polsce, a także w Europie Środkowo-Wschodniej, jest wiele firm w naszej branży.
Czy staracie się w jakiś sposób wyróżniać na rynku?
Nasza wyjątkowość wynika z jakości usług i gotowości do podejmowania trudnych zadań. Często podejmujemy się realizacji projektów, które typowe agencje od sklepów internetowych odrzucają, gdyż nie pasują do ich standardów. Nasz cel to nie masowe tworzenie stron czy sklepów internetowych, ale chcemy, żeby każdy projekt był wyjątkowy. Czy to była dobra strategia? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Mimo że taki sposób działania nie jest łatwy do skalowania i wiąże się z pewnym stresem, jest też ciekawy i myślę, że pracownicy to doceniają.
Czy w takim razie łatwiej jest wam przyciągać ludzi do pracy, skoro oferujecie ciekawsze projekty?
Do niedawna nie można było mówić, że łatwiej. W rzeczywistości przez ostatnie lata mieliśmy trudności z rekrutacją. Jednak, opierając się na dostępnych danych i informacjach od konkurencji, zdaje się, że mamy niską rotację pracowników. Rzadko kiedy ktoś od nas odchodzi.
Z czego w firmie jesteś dumny?
Myślę, że fakt, iż kiedy ludzie do nas dołączają, rzadko kiedy decydują się odejść. Takie sytuacje są rzadkie. Z satysfakcją stwierdzam, że ludzie chcą z nami współpracować, i właśnie z tego jestem najbardziej dumny.
Czy mógłbyś podać jakieś rady dla osób, które planują założenie własnej działalności?
Najpierw radziłbym pomyśleć o zabezpieczeniu swojej emerytury. Poza tym dużo zależy od konkretnej branży. W przypadku programistów, wielu z nich prowadzi własną działalność gospodarczą. Trudno jednak nazywać ich przedsiębiorcami w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż często współpracują tylko z jednym klientem. Niemniej jednak polecam im taki kierunek, ponieważ daje to możliwość współpracy z różnymi klientami. Generalnie, zachęcałbym do przełamywania obaw związanych z zakładaniem własnej firmy. Teraz zatrudniamy osoby z roczników 2000 i młodszych, które wydają się być odważne w tym zakresie. Warto poszukać nowego hobby czy pasji. Wielu ludzi zakłada firmę w obszarze, który ich pasjonuje.
mBank S.A. nie ponosi odpowiedzialności za stosowanie w praktyce informacji objętych powyższym materiałem. Materiał niniejszy ma charakter informacyjno – marketingowy i nie stanowi porady prawnej ani podatkowej.