Autor: Firmowi.pl
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Ile wydasz na otwarcie lokalu gastronomicznego
-
Jak promować swoją firmę
-
Czego obawiają się restauratorzy
-
Gdzie szukać oszczędności
-
Czy małe miasto to dobre miejsce na restaurację
Czy na otwarcie lokalu potrzeba ogromnych środków? Co spędza sen z powiek restauratorom? Na czym można się sparzyć, a gdzie wyrwać sute kąski? Sprawdź, ile da się zarobić na własnej kuchni.
Mit: Na wejście w gastrobiznes trzeba przeznaczyć kilkaset tysięcy złotych
Wszystko zależy od skali przedsięwzięcia, jednak na start wystarczy nawet... 20– 35 tys. zł! Za tyle kupimy używany kontener gastronomiczny lub food truck z wyposażeniem – a jedzenie na kółkach cieszy się niesłabnącą popularnością. Mobilny lokal streetfoodowy generuje symboliczne wydatki za wynajęcie miejsca postojowego i umożliwia wzięcie udziału w popularnych zlotach oraz lokalnych wydarzeniach Taka weekendowa impreza może zaowocować utargiem w wysokości co najmniej 1200 zł.
Mały lokal wymaga już większych nakładów. Co prawda da się otworzyć niewielkie bistro już za 30 tys. zł, ale bezpieczniej jest założyć budżet w wysokości 70 – 80 tys. zł. Wyposażenie takie jak lodówka, ekspres czy piec to koszt w granicach 15 tys. zł. Nie warto szukać oszczędności, kupując używany sprzęt, ponieważ może być on zawodny, nieekonomiczny, a poza tym szybko się psuje. Zatem sprawdza się tu zasada, że tania inwestycja drogo kosztuje.
Co innego jeśli chodzi o wystrój wnętrza – tutaj naprawdę nie trzeba dużych inwestycji. Warto wybrać się na targi staroci i kupić używane meble lub antyki, które wymagają minimalnego nakładu na renowację.
Miesięczne obroty małego bistro kształtują się na poziomie 30 – 50 tys. zł, co przy kosztach 12 – 15 tys. zł daje drugie tyle zysków.
Duża restauracja to już większy wydatek – nawet pół miliona złotych. Odpowiednio wyższe są również koszty jej utrzymania i pensje pracowników na poziomie 2500 zł brutto na osobę, ale rekompensują to zyski. Skala zwrotu może osiągnąć nawet 50 proc.
Należy być przygotowanym na trudne miesiące poza sezonem, czyli listopad – luty, na które warto przeznaczyć wygenerowaną wiosną i latem finansową górkę.
Mit: Tylko kucharz może prowadzić restaurację
Wiedza teoretyczna będzie doskonałym dopełnieniem zacięcia kulinarnego, ale nie jest warunkiem niezbędnym, szczególnie w przypadku małej gastronomii i prostych dań, takich jak chili con carne, włoskie makarony czy sznycel wiedeński. Warto bowiem trzymać się zasady mówiącej o możliwie najmniejszym poziomie skomplikowania jadłospisu – to oszczędność czasu, miejsca i sprzętu. Sam talent to jednak za mało i warto korzystać ze szkoleń kulinarnych. Za pięciogodzinny kurs w renomowanej szkole zapłacimy 200 – 300 zł. Oprócz podszlifowania warsztatu pozwoli to uniknąć różnych błędów, np. pokusy tworzenia zbyt skomplikowanych dań z mało popularnych i drogich składników. A niezrozumiałe menu to rzecz odstraszająca aż jedną trzecią klientów. Nie zapominajmy jednak o niezbędnej wiedzy sanitarnej i stosowaniu w lokalu zasad BHP. Jeśli nie mamy dyplomu szkoły uczącej produkcji żywności i obrotu nią, potrzebne będzie zdanie egzaminu z podstaw higieny i posiadanie aktualnej książeczki sanepidu.
Mit: Restauracja jest opłacalna tylko w dużym mieście, w małym – ewentualnie kebab
Ten przesąd hamuje młodych przedsiębiorców przed zakładaniem firm. Obawiają się niezbyt licznej klienteli i nie chcą ryzykować niesprawdzonych pomysłów na gastronomię – dlatego w miejscowościach do 50 tys. mieszkańców najczęściej możemy napotkać budki z kebabami. Co prawda rynek ten wart jest 2,5 mln zł, ale to powoli wygasający trend fastfoodowy.
Nitin Bhardwaj i jego Warszawska z Mińska Mazowieckiego przełamuje stereotyp i stawia na prostą kuchnię z krótkim jadłospisem. Właściciel postanowił połączyć rodzimy trend hinduskiego jedzenia ulicznego z najbardziej klasycznym szybkim polskim daniem, czyli zapiekankami. Ten niewielki lokal o wystroju wyjętym żywcem z czasów PRL działa według zasady: „Klimat, jedzenie i obsługa mają sprawiać, żeby klienci wpadali częściej i spędzali czas jak ich rodzice kiedyś – powoli”. To się sprawdza, bo trudno tam o wolny stolik, a miesięczne obroty Warszawskiej dochodzą do 30 – 40 tys. zł przy pierwotnej inwestycji na poziomie 80 tys. zł, która zwróciła się już po kwartale.
Mit: O dobrym lokalu słuch sam się rozejdzie
Nie ma handlu bez promocji. Dlatego bez odpowiedniej reklamy trudno spodziewać się rzeszy klientów w lokalu… o którym nikt nie słyszał. Oczekiwanie, że firma stanie się rozpoznawalna wyłącznie dzięki poleceniom, to ułuda.
Najwygodniejszym i zarazem najbardziej intuicyjnym sposobem komunikacji jest założenie fanpage'a na Facebooku i profilu na Instagramie. Bezpośrednia komunikacja to wygodny sposób dialogu z gośćmi i prosta metoda zasięgania ich opinii.
Warto zainwestować 100 – 1000 zł miesięcznie w płatną promocję strony firmowej, ponieważ gwarantuje to docieranie do fanów. Kampanię reklamową można przygotowywać samemu, wystarczy przestrzegać podstaw zasad marketingowych.
Zatrudnienie fachowca, który przygotuje komunikację wspartą spójną myślą kreatywną, kosztuje 1000 – 2000 zł miesięcznie, co gwarantuje wysoką jakość serwowanych treści i pozwala skupić się na prowadzeniu lokalu oraz zarządzaniu nim.
Świetnie sprawdzają się nietypowe rodzaje promocji, np. karty stałego klienta lub vouchery promocyjne albo rabaty. Są one szczególnie skuteczne przy okazji świąt i lokalnych imprez.
Mit: Najprościej (i najlepiej) oszczędzać na produktach
Zmniejszanie kosztów prowadzenia restauracji przez obniżenie jakości produktów to częsty grzech nie tylko rynkowych nowicjuszy, ale i starych wyjadaczy.
Trudno oszczędzać na rachunkach i wyłączać sprzęt z kontaktu, albo rzadziej myć ręce. Wynajem, prąd, woda, środki czystości, produkty mogą pochłonąć nawet połowę zysków. Ale spokojnie – da się znaleźć oszczędności!
Sekret zmniejszenia kosztów tkwi w szczegółach, takich jak negocjowanie ceny dostaw i porównywanie ofert, używanie energooszczędnego sprzętu, leasing wyposażenia, planowanie zakupów, ubezpieczenie i drobiazgowa księgowość. Warto też stosować się do zasady używania takich samych produktów do różnych potraw.
Tajny składnik przepisu na sukces w branży gastronomicznej
Sukces działalności na rynku gastronomicznym w dużej mierze zależy od pomysłu i konsekwencji w jego realizowaniu. Firmę można założyć niewielkim sumptem lub zainwestować naprawdę duże pieniądze, ale w obu przypadkach jest to opłacalne nawet w małej miejscowości. Co jest najważniejsze? Należy postawić na prostotę i wysoką jakość oferowanych produktów, wtedy wejście na rynek gastronomiczny stanie się potencjalnym strzałem w dziesiątkę.