powrót

Znacie opowieści Alicja w krainie pieniędzy?

To razem z Alicją stawiałam pierwsze kroki badając kredyty, rachunki czy karty kredytowe …

A nie w mBanku ktoś zapyta?

Mogę powiedzieć nawet więcej, że mBank nie był moim pierwszym bankiem. Tak, to w jednym z najbardziej popularnych marmurków miałam swoje pierwsze konto – jeszcze w czasach, gdy nosiło się każdą złotówką do Pani w szkole a Ona skrupulatnie notowała w pseudo książeczce oszczędnościowej :)

Stare czasy …

Potem na studiach też jakoś się złożyło że konto złożyłam w najbliższym banku – znów ten sam marmurek.
Dostawałam tzw. kociokwiku* stojąc w kolejkach, oglądając Panie w okienku, które strzelały focha przy każdej składanej dyspozycji …
W pewnym momencie zaczęłam przyglądać się uważnie wyciągom, które Bank regularnie przysyłał do domu,
a mnie kazał za nie regularnie płacić…
No tak, wpływ jeden: stypendium studenckie. Jednak opłat i prowizji już trochę więcej:
opłata za prowadzenie konta, opłata za wyciąg (nie można zrezygnować), opłata za kartę – niby raz w roku, ale za korzystanie już co miesiąc…
O nie nie, przecież ktoś mnie regularnie skubie z moich ciężko zapracowanych pieniędzy – pomyślałam, niestety dopiero po otrzymaniu pierwszej nauczycielskiej pensji. Czas coś z tym zrobić.

Ktoś powiedział mBank …

Wtedy zapytałam: co to jest i z czym to się je?
Wszystko w internecie? Myślę sobie: maksymalna ściema, a gdzie ja będę wpłacać i wypłacać swoje środki?
Jednak wszystko okazało się bardziej proste, w sumie to nawet banalne. Jeden wniosek i mam dwa rachunki.
Bank ma fajną stronę, pokazuje twarze swoich pracowników i Klientów, jakoś tak przyjemnie.
No i ciach – otwieram rachunek w mBanku.
Jednak to nie koniec mojej przygody z pierwszym bankiem internetowym

Wiecie jaki był kolejny krok?

Sama byłam zaskoczona – ale kto powiedział, że polonistka nie może pracować w banku.
I w bardzo krótkim czasie sama odbierałam telefony od mKlientów.

Dziś?

Nadal polonistka, z dużo większym doświadczeniem bankowym i ogromnym zrozumieniem dla Klientów.
Ostatni czas, rozmowy z Klientami i w Sieci i w „realu” pokazują mi, że tak świadomych i szybko reagujących Klientów może daleko szukać nie jedna instytucja finansowa.

CDN

* zdenerwowanie