powrót

TAK RODZI SIĘ PRODUKT...

... czyli o narodzinach karty kredytowej Orange
Myślę, ze warto przybliżyć nieco więcej szczegółów „pracy” mRadnych. Opiszę więc jak w 2006 roku wyglądał nasz udział w testach karty kredytowej Orange, przed jej wprowadzeniem do oferty mBanku (i Orange).
Bardzo szybki start.
Na początek dostaliśmy maila na grupie mRady (dla niewtajemniczonych – mRadni porozumiewają się ze sobą za pomocą mailowej grupy dyskusyjnej, tzn. każdy email wysłany na określony adres jest rozsyłany do wszystkich mRadnych i do pracowników mBanku). Mail został wysłany w piątek 25 sierpnia o godzinie 15:27. Proszono nas w nim o zgłoszenie się... jeszcze tego samego dnia. Na szczęście zgłoszenia przesłane odrobinkę później też zostały uwzględnione (sam  w piątek dotarłem do domu po pracy, po siłowni i po zakupach dopiero pod wieczór). Potem czekaliśmy co z tego wyniknie, aż w kolejnym mailu przyszły

pierwsze wskazówki

czyli dokładna instrukcja postępowania. Zadaniem testów było nie tylko sprawdzenie czy sama karta działa, ale przede wszystkim czy działa nietypowy proces jej wydawania. W instrukcji było napisane, że najpierw Pocztą z Trąbką zostanie do nas wysłana spersonalizowana oferta, która dla skrócenia oczekiwania będzie nam również przesłana pocztą elektroniczną. Tak też się stało – 5 września przyszedł email zawierający ulotkę, przypominającą w wyglądzie cardmailer (czyli kartki papieru, do której przyklejona jest karta wysyłana do klienta) oraz list powitalny, a przesyłka pocztowa dotarła 14 września. Kolejny etap testów polegał na oczekiwaniu na

telefon z mBanku

który odebrałem też 5 września. Najpierw mLinka opisywała zalety karty przedstawiając ofertę, a potem zapytała czy jestem nią zainteresowany. Byłem, więc mLinka przyjęła wniosek. Dzień później otrzymałem maila o pozytywnym rozpatrzeniu wniosku i o przyznaniu karty. Oczywiście wyrażenie zainteresowania i pozytywne rozpatrzenie wniosku były z góry ukartowane ;-) ale na potrzeby testów wszystko musiało przebiegać tak jak przy prawdziwym wydawaniu karty.
W międzyczasie otrzymaliśmy jeszcze mailem wzory wniosku i umowy, które wraz z kartą 25 września przywiózł

kurier

„Siódemki”. W jego obecności przeczytałem umowę i wniosek, podpisałem, oddałem zwrotne egzemplarze, które odjechały do mBanku i najważniejsze – odebrałem kopertę z czarno-pomarańczowym kawałkiem plastiku. I tutaj wykryty został mały błąd – w papierach pomieszane były nazwy ulic z adresu zameldowania i korespondencyjnego. Właśnie w celu wyłapania tego typu  niedoróbek konieczne są testy, które w momencie fizycznego otrzymania karty wkroczyły w

drugi etap

polegający na używaniu karty. Na początek, jeszcze w dniu otrzymania karty, mieliśmy wykonać dwa testy. Pierwszy z nich polegał na próbie posłużenia się kartą dopiero co wyjętą z koperty (jeszcze nie aktywowaną). Z mojej strony zrobiłem próbę płatności w sieci i oczywiście otrzymałem odmowę. Następnie aktywowałem kartę w systemie transakcyjnym i udałem się do sklepiku osiedlowego, gdzie przy płatności... również była odmowa, mimo że kartę już aktywowałem. Ale tak właśnie miało być – po prostu do mBanku jeszcze nie dotarła podpisana przeze mnie umowa i karta po stronie banku była jeszcze nie odblokowana. Parę dni później wszystko już działało jak należy. Do przetestowania pozostało jeszcze sprawdzenie czy

punkty Profit

naliczają się prawidłowo. Ale nie było tu żadnych niespodzianek – mniej więcej w połowie miesiąca punkty za miesiąc poprzedni pojawiły się na koncie programu Profit.

Jak widać testowanie to z jednej strony nic trudnego, a jednocześnie jest to niezbędny etap wprowadzenia każdego nowego produktu czy usługi do oferty – przede wszystkim po to, aby wyłapać szereg drobnych błędów i usterek, które pojawiły się także tutaj, jak np. drobna nieścisłość w słowach mLinki przedstawiającej ofertę przez telefon, wspomniana już pomyłka w adresie, czy inne drobiazgi, które udało się szybko poprawić, dopieścić a całość doszlifować tak, że projekt pod tytułem Karta Kredytowa Orange wypalił z wielkim sukcesem :-)
Miejmy nadzieję, że kolejny karciany projekt też zakończy się sukcesem. Oczywiście również po testach – za parę dni ma do mnie zapukać kurier...