Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk powiedziała Onetowi, że jej resort analizuje możliwość skrócenia tygodnia pracy. Pod uwagę bierze dwa scenariusze: 35 godzin pracy w tygodniu lub wprowadzenie 4-dniowego tygodnia pracy z wolnymi piątkami.
Centralny Instytut Ochrony pracy bada różne warianty skrócenia czasu pracy.
Wiceminister MRPiPS Sebastian Gajewski przekazał na antenie Tok FM, że resort zlecił Centralnemu Instytutowi Ochrony Pracy (CIOP) przygotowanie raportu na temat różnych wariantów skrócenia czasu pracy. Zapowiedział, że w perspektywie kilku tygodni lub miesięcy będą gotowe analizy badania CIOP. Te analizy staną się punktem wyjścia do publicznej debaty na temat sposobu wprowadzenia skróconego tygodnia pracy. Dodał, że rozwiązania prawne oparte na wynikach raportu CIOP i dialogu społecznego, mogłyby wejść w życie z końcem obecnej kadencji Sejmu, czyli w 2027 roku.
W kontekście 4 dniowego tygodnia pracy padają też krytyczne słowa
Odmiennego zdania jest przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju Ryszard Petru. Petru stwierdził na antenie Tok FM. że wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy to postulat nierealny i niebezpieczny dla gospodarki. W jego ocenie, krótszy czas pracy nauczycieli czy urzędników oznaczałby, że trzeba byłoby zatrudniać dodatkowe osoby. Poseł zwrócił uwagę, że podobna sytuacja dotyczy pracowników w zakładach produkcyjnych. Krótszy tydzień pracy mógłby – według niego – sprawdzić się np. w zawodach kreatywnych czy korporacjach.
Pytany o zapowiedź Platformy Obywatelskiej dotyczącą pilotażu w sprawie wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy, Petru powiedział: "Pilotaże mają to do siebie, że to są jednak eksperymenty i człowiek ma świadomość tego, że pracuje w eksperymencie".